Kościół Świętego Mikołaja w Dębnie

Kościół Świętego Mikołaja w Dębnie

1 Day

Niech będzie błogosławiona pamięć Adelajdy Habdank urodziwej dziewicy córki dziedzica Dębna, która wróciła relikwie Krzyża Świętego na Łysą Górę za Bolesława Wstydliwego Króla Polskiego – taki napis można przeczytać na figurze stojącej na placu przy kościele Świętego Mikołaja w Dębnie. Nieprzypadkowo. Legenda głosi, że podczas jednego z najazdów tatarskich w XIII wieku, zostały zrabowane relikwie Krzyża Świętego. Łup trafił w ręce chana, który chcąc sprawdzić „cudowność” kawałka drzewa oprawionego w złoto, bezskutecznie próbował zniszczyć go w płomieniach i zatopić w wodzie. Wzięta w niewolę przez zagon tatarski Adelajda, pani na Dębnie, ostrzegała go przed profanowaniem Świętego Drzewa, nakłaniając by skradzione relikwie wróciły na Łysą Górę. Nie słuchał chan dziewczyny, dopiero gdy w obozie zaczęły szerzyć się choroby, zaniepokojony wyprawił cząstki Krzyża z powrotem. Misję zlecił pannie z Dębna i Tatarzynowi, którego była branką, złożyli oni relikwie w zagłębieniu skalnym, klasztor bowiem był spalony. Tatarzyn – z miłości do pięknej dziewczyny nie wrócił do obozu, przyjął chrzest, a w imię późniejszych zasług otrzymał szlachectwo – do herbu Habdank przypominającego literę „W” dodano
krzyż i nazwano go Dębno.

Piękna historia, prawda? Ale przecież nie jedyna. Nieco inna wersja tej legendy odnosi się do czasów napadów litewskich, dokonywanych na świętokrzyską ziemię w 1370 roku. Najeźdźcy mieli wtedy złupić klasztor Benedyktynów na Łyścu, ale gdy wracali na Litwę wszystko zaczęło iść zupełnie nie tak. Jan Długosz pisał, że wóz na którym wieźli skradzione relikwie nagle przystanął i ani konie, ani woły, ani ludzie nie mogli go ruszyć. Ziemia zaczęła się zapadać, a ludzie i zwierzęta padali nagłą śmiercią. Wtedy to litewski kapłan idący z wojskiem orzekł, że lacki krzyż należy oddać niezwłocznie klasztorowi. Gdy relikwie wróciły na miejsce natychmiast skończyły się nieszczęścia Litwinów.

Pomówmy jednak o kościele.
Obecna świątynia wzniesiona została w okresie międzywojennym, ale jej historia jest zdecydowanie starsza, istnienie parafii datuje się już na wiek XIV. Pierwszy drewniany kościółek pod wezwaniem Świętego Mikołaja spłonął w 1762 roku razem z częścią osady – wzniesiono więc nowy kościół. Stanął tu w 1783 roku za przyczyną biskupa Kajetana Sołtyka i spłonął w 1927 roku. Na jego miejscu wystawiono już murowaną świątynię, oddaną parafianom w 1936 roku.

Świątynia zamknięta jest półokrągłą absydą, która od wewnątrz kryje prezbiterium. W środku kościoła znajduje się obraz patrona parafii – Świętego Mikołaja, w kruchcie zaś zobaczymy tablicę upamiętniającą postać proboszcza tutejszej parafii – księdza Euzebiusza Pinakiewicza, opiekuna powstańców, który życie na zesłaniu oddał. Wyjątkowa to była postać – już w okresie przedpowstaniowym współpracował z
ks. Izydorem Ciąglińskim z Bodzentyna i ks. Kacprem Kotkowskim z Ćmielowa, organizując patriotyczno – religijne manifestacje, m.in. na Świętym Krzyżu.

W historie Dębna i samego kościoła wpisują się dramatyczne wydarzenia okupacji hitlerowskiej, kiedy to Dębno i okoliczne wioski zostały
spacyfikowane. Na cmentarzu przykościelnym  spoczywają ci, których rozstrzelano w sąsiedztwie kościoła. Za tymi zbrodniami stoi 62. Zmotoryzowany pluton z Chemnitz, który działał pod dowództwem Alberta Schustera – 29 czerwca 1943 roku Niemcy otoczyli wieś spędzając na plac kościelny wszystkich mieszkańców i na podstawie informacji przygotowanych przez szpiegów Franza Wittka, zwanego Diabłem
Piątej Kolumny, Schuster z list konfidenckich odczytywał nazwiska skazanych na śmierć za współpracę z partyzantami. Z jedenastu wyczytanych i wytypowanych do rozstrzelania ocalał tylko jeden – Wacław Dziuba, który po latach, podczas procesu w Karl Marx Stadt, rozpoznał Alberta Schustera.

Świątynię otacza kamienny mur.