Ruiny Zamku w Bodzentynie

Ruiny Zamku w Bodzentynie

1 Day

Bodzentyn – miasto, które powstało na puszczańskich terenach za przyczyną biskupiej działalności osadniczej, misyjnej i gospodarczej. To właśnie tu, nad rzekę Psarkę, biskup krakowski Bodzanta przeniósł kasztelanię z pobliskiego Tarczka, wybudował kościół farny, dwór obronny, wytyczył także rynek z siecią uliczek. W drugiej połowie XIV wieku, w miejscu gdzie stał drewniany dwór obronny, następca biskupa Bodzanty Florian z Mokrska postawił gotycki zamek, który wraz z murami miejskimi tworzył jeden zespół fortyfikacji. Charakter obronny zamku podkreślała wysoka skarpa, na której stanął.

Wśród mieszkańców biskupiego dworu warto pamiętać o kilku nazwiskach, za którymi kryją się niezwykle ciekawe osobistości. Wśród nich –  biskup Franciszek Krasiński, którego nagrobek znajduje się w kościele pw. Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława. Podkanclerzy koronny, jedyny polski biskup który wbrew naciskom episkopatu podpisał Akt Konfederacji Warszawskiej z 1573 roku, na mocy którego legalizowano swobodę wyznań w całej Polsce. Miał z tego powodu spore nieprzyjemności, zmuszono go w końcu do wycofania się z życia publicznego, a to zawiodło go do bodzentyńskiej warowni. On także nadał zamkowi renesansowy szyk.

Jednak to biskupa Jakuba Zadzika najczęściej wspomina się w kontekście bodzentyńskiej warowni. zamku. Za panowania króla Zygmunta III Wazy piastował on urząd Kanclerza Wielkiego Koronnego, odsunięty z dworu królewskiego przez Władysława IV objął biskupstwo krakowskie i osiadł w Bodzentynie. Legenda głosi, że w podziemiach zamkowych więził on każdego, kogo uznał za przeciwnika
kościoła. Wśród osadzonych było wielu arian – jednego z nich podobno zamknął w lochach razem z jego heretyckimi księgami i tak długo morzył głodem, aż ten zjadł cały księgozbiór próbując uniknąć śmierci głodowej. To właśnie za sprawą biskupa Zadzika wszczęto proces i wydano wyrok, który likwidował ariańskie szkolnictwo w Rakowie.

W roku 1789 doszło do upaństwowienia dóbr kościelnych i na mocy tejże decyzji zamek przeszedł w ręce Skarbu Państwa. Dziś, stojąc przed ruinami zamku, przymknijcie oczy i wyobraźcie sobie ten teren przed wiekami – ogród włoski, w nim zaś grusze, jabłonie, orzechy i owocowe kwatery otoczone lipami. Sam zamek był wielokrotnie przebudowywany – pierwotnie niewielka budowla z kamienną wieżą mieszkalną – obronną z lochem więziennym, rozbudowana później o dom główny z salą wielką, za którą znajdowała się kaplica i przylegający do niej wykusz. Prowadziły do niego schody wprost z ogrodu. Dalej baszta – ongiś pełniąca rolę więzienia.

Do tego lochy i tajemne przejścia łączące zamek z Górnym Rynkiem… i legenda o znalezionym wśród ruin – wcale nie tak dawno – rękopisie, na którym mistrz Twardowski miał zapisać przepis na pewną miksturę. Wizyta Twardowskiego miała mieć tu miejsce  za czasów bytności wspominanego już biskupa Krasińskiego, z którym alchemik pozostawał w wielkiej zażyłości. Mikstura zaś miała pomóc biskupowi w chorobie.

Chodzą słuchy, że człowiek, który zwój znalazł liczył na skarb i w złości, a może bardziej z rozczarowania – z powrotem go wśród ruin ukrył.

Pod koniec XVII stulecia zamek zyskał kształt podkowy i renesansowe galerie krużganków. Na południu od zamku – podzamcze i teren gospodarczy: piekarnia, rzeźnia, wozownia, stodoły, magazyny. W oficynie mieszkał zarządca biskupich dóbr, na zachodnim stoku wzgórza znajdowała się winnica, za rzeką Psarką folwark z browarem, dalej zaś zwierzyniec – w którym hodowano między innymi daniele.

Swoje “trzy grosze” w temacie rozbudowy zamku mieli m.in. Piotr Myszkowski, który dodał otwarty dziedziniec; Piotr Tylicki, który wzniósł skrzydło południowe i dokonał renowacji budynku bramnego czy też Marcin Szyszkowski odpowiedzialny chociażby za odnowienie wnętrz .

Na bodzentyńskim zamku zatrzymał się w 1410 roku król Władysław Jagiełło będący w drodze na święty Krzyż. Tutaj także gościł ze swoim ojcem (Zygmuntem III Wazą) królewicz Władysław – przyszły król Władysław IV. Do ciężko chorego chłopca, któremu nikt nie potrafił pomóc przyprowadzono sędziwą kobietę, która poprosiła, by umierające dziecko przenieść pod figurkę Świętej Katarzyny w pobliskiej miejscowości…

Ale to już całkiem inna historia. Spotkajmy się zatem w Świętej Katarzynie.