Łysa Góra
Dawno, dawno temu, gdy świat był jeszcze młody, a ludzie bali się mocy natury i tego, co kryje się za horyzontem, na szczycie Łysej Góry działy się rzeczy niezwykłe. Była to kraina nie tylko dzikiej przyrody i gęstych borów, lecz także potężnych sił, które dziś znamy jedynie z legend. Wtedy właśnie na samym wierzchołku góry istniało wielkie, kamienne zamczysko. Władczynią tej twierdzy była piękna, lecz zarozumiała kobieta, którą lud z czasem zaczął nazywać Dianą – od rzymskiej bogini łowów, do której się porównywała. Jednak nie ona sama była przyczyną niezwykłości tego miejsca, lecz towarzysząca jej armia jednookich olbrzymów – Cyklopów.
Cyklopi byli istotami o niezwykłej sile, mądrości i zręczności. Choć mieli tylko jedno oko pośrodku czoła, ich wzrok sięgał dalej niż sokoli. Potrafili dostrzec niebezpieczeństwo na wiele mil, a ich umysły łączyły brutalną siłę z geniuszem architektonicznym. To oni – nieznani mistrzowie kamieniarstwa – w pocie czoła budowali monumentalne wały kultowe i mury, których resztki przetrwały do dziś na szczycie Łysej Góry. Ich dzieło było nie tylko symbolem potęgi, ale i ochroną dla królowej oraz jej ludu.
Z dnia na dzień twierdza rosła. Kamień po kamieniu, olbrzymy wznosiły ogromne mury, wieże i dziedzińce. Pracowały dniami i nocami, a echo ich jęków i stęków przy przenoszeniu głazów niosło się po całej dolinie. Zamczysko, które stworzyli, nie miało sobie równych w całej krainie. Królowa była zachwycona, lecz wraz z rosnącą potęgą, rosła też jej pycha. W przypływie zuchwałości rozgłaszała, że pokonała niegdyś samego Aleksandra Wielkiego, a teraz, jako bogini Diana, należy jej się boska cześć i chwała.
Bogowie jednak nie znieśli tej bezczelności. Pewnej nocy, gdy królowa zasiadała na uczcie w towarzystwie swych olbrzymów, niebo nagle pociemniało, a nad Łysą Górą przetoczyły się potężne grzmoty. Z nieba posypały się pioruny – jeden po drugim uderzały w zamczysko, roztrzaskując kamienne wieże i mury. Olbrzymia budowla runęła w jednej chwili. W gruzach zginęła pyszna władczyni i cała jej armia. Mówi się, że tak wielkich kamieni, jakie pozostały po tej katastrofie, nie porosły ani drzewa, ani mchy – jakby ziemia do dziś pamiętała gniew niebios.
Z czasem ludzie zapomnieli imienia królowej, ale pamięć o olbrzymach przetrwała. Z ruin zamku i wałów pozostały jedynie ogromne zwały głazów, które nazwano Gołoborzami. Kamienne „morza”, zimne i nagie, rozciągają się na stokach Łysej Góry do dziś. Według podań, duchy Cyklopów nadal czuwają nad tym miejscem, strzegąc resztek swego dzieła – ostatniego świadectwa ich istnienia.
Góry Świętokrzyskie są jednymi z najstarszych gór w Europie, pełnych tajemnic i magii. Ewenementem na skalę światową są rumowiska skalne nazwane Gołoborzami. W dawnych czasach trudno było wyjaśnić pochodzenie tak wielkich zwalisk kamieni. Często w ich powstaniu upatrywano nadprzyrodzonych sił, a nawet czarów. Jeden z ciekawszych historycznych przekazów dotyczących ich powstania zawdzięczamy słynnemu dziejopisowi – Janowi Długoszowi. W swoich kronikach zapisał „W ziemi sandomierskiej w pobliżu miasta Opatowa wznosi się góra Kalwaria, skrzepła z prawie zawsze tu panującego zimna i otoczona częstymi mgłami, deszczami i śniegami, mając w wielu miejscach pieniące się źródła. Ongiś była bardzo rozsławiona z Cyklopów (jeżeli da się wiarę dawnemu ludowemu podaniu), o czym zresztą świadczą bardzo znaczne kupy kamieni ze zrujnowanego zamku, który miano stawiać na górze.”
W starej kronice klasztornej „Powieść rzeczy istej” czytamy: „Dąbrówka chcąc chwałę bożą w Polszcze rozmnożyć, iakoby młode szczepie, szukaiąc mieysca godnego ku budowaniu kościoła. Spodobało się iey mieysce iedno, Lysa gora wezwane od zamku Lysiec, który na niey był, ktory też tak zwano, iż się z daleka bielał. Na tym zamku pani iedna przedtym mieszkaiąca, podniowszy sie w pychę, iż była poraziła wielkiego Alexandra pod tą gorą, kazała sie za Boginią Dianą chwalić. Ale natychmiast za tho bluźnierstwo pomstę Bożą uznała, iż on zamek wszystek grom roztrącił onę też panią ze wszystkimi służebniki pothłumił, tak iż ieszcze po dzis dzień leżą na tym mieyscu wielkie gromady kamienia.”