Park Legend w Nowej Słupi
Dawno, dawno temu, kiedy tutejsze ziemie pokrywały nieprzebyte puszcze, pełne dzikiej zwierzyny, Góry Świętokrzyskie były ulubionym miejscem polowań naszych rodaków. Pewnego pięknego dnia tereny te odwiedził książę Mieszko, syn króla polskiego Bolesława Szczodrego. Był on znakomitym wojownikiem i wielkim miłośnikiem polowań. Raz, w towarzystwie swoich najlepszych wojów, wyruszył na łowy w głąb świętokrzyskiej puszczy, nieprzebranych ostępów pełnych zwierzyny.
Łowy były udane, lecz w ferworze pościgu za potężnym jeleniem książę Mieszko oddalił się od towarzyszy. Nie zdając sobie sprawy, że pozostawił drużynę daleko za sobą, gnał przez gęsty las, aż w końcu jego koń, zmęczony i spragniony, odmówił dalszej drogi. Kiedy Mieszko rozejrzał się wokół, zdał sobie sprawę, że jest sam – zgubił drogę w nieznanym mu lesie. Gęstwina świętokrzyskich borów uniemożliwiała łatwe rozpoznanie terenu.
Dzień chylił się ku końcowi. Książę, choć odważny, wiedział, że samotna wędrówka w ciemności może być zgubna. Postanowił więc zejść z konia i poszukać schronienia.
Zmęczony i spragniony, błądził przez wiele godzin, aż w końcu natrafił na dużą i piękną polanę, gdzie zasnął pod okazałym modrzewiem.
Dziwy go naszły we śnie straszliwe. Śniło mu się, że napadli go w leśnej głuszy zbójcy. Książę stawił im czoła. W tej krwawej, choć nierównej walce pokonał wszystkich, a jednemu ze złoczyńców darował życie.
Gdy strudzony walką Mieszko chciał ugasić pragnienie, zbój podsunął mu bukłak z trucizną. Już pierwszy łyk sprawił, że książę poczuł jad palący mu wnętrzności.
Gorączkowo szukał wody, by ugasić ból. Wtem dostrzegł dziwną, jasną poświatę, a gdy ostatkiem sił dotarł w to miejsce, rozpoznał, że to dalibóg – sam święty Wojciech! Postać nakreśliła na trawie kręty szlak swym biskupim pastorałem, a za tym śladem popłynęła struga wody. Mieszko pił łapczywie, aż ugasił pragnienie. Natychmiast poczuł, jak siły wracają do jego ciała, a wszystkie dolegliwości ustępują.
I wtedy to młody książę ocknął się ze snu. Pokrzepiony odpoczynkiem zadął w swój róg, a po chwili zjawiła się jego myśliwska drużyna.
Wypoczęty i pełen energii zauważył bielące się w leśnej murawie olbrzymie kły. Na trzy łokcie długie. Były tak duże, że żaden znany mu zwierz nie mógł ich posiadać.
Pomny dziwnego snu, Mieszko postanowił, że właśnie tu, w miejscu, gdzie zagubiony w puszczy nocował, wybuduje kościół z tych samych modrzewi, pod którymi zasnął.
Słowa dotrzymał. Na polanie stanął kościół pod wezwaniem świętego Wojciecha – tego, który podczas snu przyszedł mu z pomocą. Strumień, z którego wody skosztował nazwał Silnicą, jako że orzeźwiająca woda przywróciła konającemu księciu siły. Na pamiątkę zaś znalezionych kłów, wokół kościoła wzniósł osadę na tę okoliczność nazwaną Kiełcami, która z czasem zmieniła się w Kielce. Wkrótce wokół grodu zaczęły powstawać targi i warsztaty rzemieślnicze, a Kielce stały się ważnym punktem na szlakach handlowych.
Legenda o powstaniu Kielc narodziła się z prób wyjaśnienia pochodzenia tajemniczej nazwy miasta, a jej geneza sięga XIX wieku. Pierwsze takie próby podjął Adam Naruszewicz w 1804 roku, doszukując się związku nazwy „Kielce” z plemieniem Celtów (Kelci), którzy mieli niegdyś dotrzeć na tereny Świętokrzyskie. W tej interpretacji brzmienie nazwy miasta miało być pozostałością po obecności Celtów w regionie.
Koncepcję celtycką rozwijali kolejni autorzy, w tym Tomasz Ujazdowski, który w „Pamiętniku Sandomierskim” z 1829 roku przedstawił kilka hipotez: nazwa Kielce miała pochodzić od skalistej góry w kształcie kolca („Kolec”) lub od słowa „kieł”, przekształconego z czasem w „Kielce”. Wersja „od kła” powtarzana była później przez wielu badaczy i pisarzy.
Z czasem w legendzie pojawiły się także motywy religijne i cudowne. Łukasz Gołębiowski wprowadził wątek Bolesława Chrobrego i św. Emeryka, a Jan Nepomucen Chądzyński – historię księcia Mieszka, który w XI wieku miał zbłądzić w lasach świętokrzyskich i doznać wizji św. Wojciecha. Według tej opowieści książę, uratowany przez cudowną wodę ze strumienia (późniejszej Silnicy), ufundował w miejscu snu kościół z modrzewiowych drzew.
W innej wersji, św. Wojciech miał uderzyć pastorałem w ziemię, powodując wytrysk źródła. Choć opowieści te mają wątpliwe podstawy historyczne, są częścią szerszej tradycji literackich toposów, podobnych do innych legend miejskich w Europie. Obecnie istnieje ponad 40 hipotez dotyczących etymologii Kielc.