Legenda o Pielgrzymie Świętokrzyskim

Szlak Legend
Papirus góra
Strona główna Legendy Świętokrzyskie Legenda o Pielgrzymie Świętokrzyskim

Legenda o Pielgrzymie Świętokrzyskim

Nowa Słupia

Legenda o Pielgrzymie Świętokrzyskim

W dawnych czasach żył odważny i waleczny rycerz, którego imienia nikt już dziś nie pamięta. Znany był ze swojej odwagi i nieustępliwości, brał udział w wielu bitwach i potyczkach, bez wahania przelewając krew wrogów ojczyzny. Jednak z biegiem lat coraz częściej nawiedzały go wyrzuty sumienia. Zrozumiał, ile zła wyrządził, ile istnień zakończył, jak bardzo skrzywdził innych – i jak daleko odszedł od Boga. Gdy nie mógł już znieść ciężaru grzechów, postanowił porzucić oręż i udać się na pielgrzymkę, by odpokutować wszystkie swoje grzechy.

Wędrował długo. Odwiedzał wszystkie święte miejsca w Polsce i poza jej granicami – klasztory, pustelnie, sanktuaria. Pokornie modlił się, prosząc o przebaczenie. Wiele razy nocował pod gołym niebem. Jako koniec swojej pokuty wyznaczył sobie odwiedziny kościoła na Świętym Krzyżu. Wiedział, że prawdziwe odkupienie czeka na niego dopiero u kresu drogi – klasztorze ojców Benedyktynów na Łysej Górze, gdzie przechowywane są relikwie drzewa Krzyża Świętego. Wierzył, że ucałowanie tej relikwii zakończy jego pokutę i przyniesie zbawienie.

Po wielu latach wędrówki dotarł strudzony do Nowej Słupi, ostatniej miejscowości przed klasztorem. Przyjęto go z szacunkiem, jako że sława jego dotarła tu dużo wcześniej. Rycerz jednak, zamiast pozostać pokornym, zaczął przechwalać się swoimi wyczynami. Twierdził, że nie ma drugiego tak świętego człowieka jak on, że jego modlitwy są silniejsze od wszystkich innych, a po śmierci jego dusza natychmiast trafi do nieba. Pycha znów wzięła nad nim górę.
Postanowił, że ostatni etap swojej wędrówki – z rynku Nowej Słupi aż do bram klasztoru – pokona na kolanach. Ze zdziwieniem towarzyszyła mu miejscowa ludność, znająca trudy leśnej, kamienistej, często błotnistej drogi na sam szczyt Łysej Góry. Choć droga była niezwykle trudna, rycerz wytrwale wspinał się na klęczkach z dumnie uniesioną głową.

Kiedy ciżba zbliżyła się do granicy lasu, z klasztoru rozległy się dzwony. Nie była to jednak pora nabożeństwa. Pielgrzym wzniósł głowę, uśmiechnął się i rzekł z pychą: „Zobaczcie, dzwony biją same na moje przybycie”. Ledwie wypowiedział te słowa, nagle rozbłysła światłość, a potem zapadła głucha cisza. Za swoją pychę rycerz poniósł srogą karę. Opatrzność Boska zamieniła zuchwalca w kamień.
Do dziś ten kamienny pielgrzym klęczy przy szlaku na Łysą Górę. Legenda głosi, że co roku przesuwa się o jedno ziarnko piasku w stronę klasztoru. Kiedy w końcu dotrze i ucałuje święte relikwie – jego pokuta się zakończy. Będzie to również dzień sądu ostatecznego i końca świata.

Pielgrzymi mijający kamień zawsze zatrzymują się na chwilę. Jedni modlą się o przebaczenie, inni o pokój. Ale wszyscy patrzą na kamiennego rycerza z pokorą i przestrogą – by pamiętać, że nawet najświętsza droga, jeśli prowadzi przez pychę, może skończyć się potępieniem. To tylko jedna z wielu ciekawych opowieści, których doczekał się nasz Pielgrzym.

Geneza legend o Pielgrzymie.

Klęcząca kamienna postać u podnóża Łysej Góry jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych symboli Gór Świętokrzyskich. Rzeźba przedstawia zagadkową postać, klęczącą wśród pól prastarych gór, tuż przy osnutym legendami szczycie Łyśca, prastarej Puszczy Jodłowej i pradawnym szlaku pielgrzymim. Sama z czasem stała się jednym z najbardziej legendotwórczych punktów w Łysogórach. Przedstawia postać ze złożonymi do modlitwy rękami, zmierzającą ku sanktuarium Drzewa Świętego Krzyża na Łyścu. Pielgrzym oddaje doskonale charakter miejscowości, z której przez wieki pielgrzymowali tą drogą królowie, książęta, magnaci i prosty lud polski. Przez jednych nazywany Emerykiem, przez drugich Onufrym. Są tacy, którzy widzą w nim św. Benedykta, inni Bolesława Chrobrego. Niektórzy rozpoznają w nim samego Władysława Jagiełłę. Są też tacy, którzy utożsamiają tę figurę z najeźdźcą tatarskim, litewskim czy szwedzkim. Niektórym nawet wydawał się być pokutującą za grzechy kobietą. Skąd wziął się Pielgrzym Świętokrzyski? Do dziś nie wiadomo. Najstarsza wzmianka o kamiennej rzeźbie pochodzi z początku XIX wieku. Jako pierwszy figurę opisał znany publicysta, historyk Julian Ursyn Niemcewicz w 1811 roku podczas swojej wędrówki na Łysą Górę. Natomiast pierwszy wizerunek Pielgrzyma zawdzięczamy rysunkowi Pawła Bolesława Podczaszyńskiego z 1842 roku. Figura prawdopodobnie została wyrzeźbiona i pozostawiona w tym miejscu przez kamieniarzy pracujących na przełomie XVIII/XIX wieku przy odbudowie klasztoru świętokrzyskiego. Potwierdzają to badania kamienia – piaskowca z okolic Kunowa, z którego powstała figura, użytego również do budowy zewnętrznej elewacji świątyni na Świętym Krzyżu.

Szlak legend

Mapa
Papirus dół